Odtwarzając obraz Kolumbii w mojej głowie na podstawie produkcji filmowych nie wyszłoby z tego nic innego jak kraj pełen skorumpowanych ludzi przyprószonych kokainą z bombami i strzelaninami na każdym kroku. Jak bardzo różniła się ta wizja od Kolumbii, którą zastałam na miejscu?
Na lotnisku w Bogocie powitał mnie ogromny billboard z tamtejszym hasłem reklamowym El riesgo es que te quieras quedar (Ryzyko jest takie, że będziesz chciał/a zostać). Widząc to, miałam mieszane uczucia i wrażenie, że cwaniaczki wiedzą jak zabrać się za turystykę. Nie potrzebowałam jednak dużo czasu aby przekonać się jak trafne są te słowa. Dodam, że nie jestem samobójcą.
PORWĄ CIĘ, PODRZUCĄ NARKOTYKI, ZASTRZELĄ, A W NAJLEPSZYM PRZYPADKU OKRADNĄ, CZYLI STANDARDOWE PRZEPOWIEDNIE…
Przed wyjazdem zdążyłam obejrzeć Narcos i Colombiana, które raczej nie pomagały w organizacji mojej wyprawy do Kolumbii. Mało tego, oglądali je też moi rodzice. Chyba nie muszę dodawać, że pomysł wyjazdu średnio im się podobał. Przed kieszonkowcami ostrzegali mnie wszyscy. Właściwie to wizja obrabowania mnie była jedną z łagodniejszych przepowiedni. Kilka razy powtarzano mi, że napady kończą się u nich zadźganiem nożem i wciąż porywa się tam ludzi dla okupu. Nie jestem w stanie policzyć ile razy usłyszałam, że moje blond włosy to radar pozwalający porywaczom wycenić mój okup na więcej (bo przecież gringo biedny nie jest). Co ciekawe, żadna z osób udzielająca mi tych rad nie była w Kolumbii. Skąd więc takie opinie? Czyżby poznali ten kraj przez pryzmat znakomitych hollywoodzkich produkcji filmowych?

CZY W KOLUMBII JEST BEZPIECZNIE? NAJCZĘSTSZE PYTANIE PO POWROCIE DO POLSKI.
Moja magisterka poświęcona odpowiedzi na to pytanie liczy 150 stron. To solidny dowód na to, że nie da się tego skrócić do zwykłego tak lub nie. Jestem żywym (dosłownie) przykładem na to, że podróż po tym kraju będzie niezapomniana – tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Warto uzmysłowić sobie, że cieszący się sławą serial Narcos opowiada o Kolumbii sprzed dwudziestu/trzydziestu lat. Postrzeganie dzisiejszego Medellin jako najgroźniejszego miasta na świecie jest jak twierdzenie, że mięso w Polsce kupicie tylko na kartki. Wstrzymam się jednak z zaliczeniem go do najbezpieczniejszych miejsc na tej planecie.
I jak tu się nie czuć bezpiecznie z taką obstawą? Nocne zwiedzanie Bogoty na motorze!
W kolejnym wpisie przedstawię Wam historię Kolumbii. Poznanie jej szokującej przeszłości pozwoli Wam zrozumieć mieszkańców, którzy uważają, że bezpieczeństwo w tym kraju ma się dobrze. Faktycznie, w porównaniu do dawnych lat dzisiejsza Kolumbia jest wręcz oazą spokoju. Narkobiznes nadal się tam kręci, ale w ostatnich dekadach odsunął się daleko w cień. Niemniej jednak, patrząc na to wszystko z perspektywy Europejczyka stwierdzam, że do wysokiego poziomu bezpieczeństwa W DUŻYCH MIASTACH jeszcze sporo im brakuje. Nie czułam się zbyt pewnie w centrum Medellin i Bogoty. Pozostałe miejsca w Kolumbii były spokojne i bezpieczne. Proszę nie interpretować tego jako ostrzeżenia przed utratą życia. Największym zagrożeniem są kradzieże i rabunki. W jaki sposób zminimalizować ryzyko ich wystąpienia? Poniżej wypisałam kilka zasad, których warto się trzymać nie tylko w Kolumbii ale i pozostałych państwach tego kontynentu. Mimo że są one dość banalne, postanowiłam je zamieścić. Być może okażą się przydatne dla tych, którzy wybierają się tam po raz pierwszy.

ZASADY BEZPIECZEŃSTWA W PODRÓŻY PO AMERYCE POŁUDNIOWEJ:
1# Niewskazany jest spacerek na chińskiego turystę, czyt. dumne afiszowanie się z aparatem lustrzanym na szyi, klikanie zdjęć nowym iPhonem na każdym kroku czy też zakładanie sobie na głowę GoPro. Takim zachowaniem możecie liczyć na zdjęcia… tego wszystkiego z Waszych głów przez cwaniaczków, których tam nie brakuje.
2# Radzę zrezygnować z obwieszania się złotem niczym Don Wasyl – chyba, że drogocenne naszyjniki są nietrafionym prezentem urodzinowym i szukacie wymówki, aby się ich pozbyć.
3# W przypadku tłoku (lub spaceru po centrum Medellin, o którym kiedyś opowiem) lepiej przerzucić plecak na brzuch i mieć na niego oko. Nieważne jak bardzo jest zniszczony – gorzej niż mój na pewno nie wygląda. Mimo to, znajomi z Kolumbii radzili mi go nosić z przodu.
4# Nie noście przy sobie paszportu – lepiej zostawić go w hotelowym sejfie lub w innym bezpiecznym miejscu i posługiwać się jego kserokopią.
5# Najpotrzebniejsze rzeczy przechowujecie w nerce przewieszonej na pasie? Cóż, tylko złodziej ograniczony umysłowo w niemałym stopniu nie zorientowałby się, że trzymacie tam najcenniejsze przedmioty. Polecam płaskie i mniejsze nerki, które można nosić pod koszulką, a także rozdzielanie pieniędzy na kilka kieszeni. Dodam, że w chowanie pieniędzy bawiłam się tylko zapobiegawczo w przypadku spaceru po Bogocie i Medellin.
6# Uważajcie skąd wypłacacie pieniądze i z jakiego bankomatu korzystacie. Polecam nie robić tego samotnie po zmroku i w dzielnicach niecieszących się dobrą sławą.
7# Nie zapuszczajcie się w puste uliczki miast, zwłaszcza po zmroku – polecam tyrolkę w strefie kawy lub kolumbijską grę Tejo, które będą bezpieczniejszym sposobem na poczucie adrenalinki podczas Waszej podróży.

CZYM KOLUMBIA MOŻE WAS PRZESTRASZYĆ?
Podczas pierwszych dni w Bogocie zastanawiałam się czy ten niedorzeczny pomysł samotnej wyprawy po Kolumbii wjechał do mojej głowy na trzeźwo. Po jakimś czasie żałowałam, że zarezerwowałam sobie na ten kraj tylko dwa miesiące. Co sprawiło, że pojawiły się obawy?
- W dużych kolumbijskich miastach nie brakuje wysokich płotów z kolczatkami.
- Wszystkie bankomaty są zabudowane – tych na zewnątrz było niewiele.
- Nawet przeciętne osiedla w Bogocie mają portiernie. W przypadku odwiedzin portier informuje domowników o przybyciu Gości i pyta, czy wyrażają zgodę na ich wejście.
- Rodzice kolumbijskich znajomych prosili, abym nie spacerowała po Bogocie w pojedynkę. Odprowadzali mnie gdzie tylko mogli i byli przerażeni moim pomysłem pracy w hostelu – o którym wiedziałam jedynie, że istnieje (ponoć). Odwieźli mnie na dworzec autobusowy, z którego udałam się do Armenii. Podarowali mi telefon z kolumbijską kartą SIM i prosili, abym odezwała się jak już będę na miejscu. Kiedy tata koleżanki robił zdjęcia tablicy rejestracyjnej autobusu, wolałam nie pytać dlaczego.
- Po sesji zdjęć tablicy rejestracyjnej przyszła pora na… nagrywanie wszystkich pasażerów autobusu. Pracownik linii przeszedł z kamerą, nadmieniając ilość pasażerów. Chciałabym zobaczyć to nagranie – moja mina musiała być bezcenna.
- Podczas dwóch miesięcy w Kolumbii byłam świadkiem jednej kradzieży. Nie wiem czy to dobry bilans ale z pewnością poprawię go mówiąc, że turystka odzyskała swój plecak. Pewien złodziejaszek kręcący się w centrum Medellin zabrał jej pakunek z prędkością światła. Dziesięć innych osób natychmiast zareagowało i odbiło mu go jeszcze szybciej, oddając rzeczy dziewczynie.
- Policja i wojsko z giwerami obstawia większe miasta na każdym kroku. Widać ich na placach, w pobliżu atrakcji turystycznych, przy budynkach rządowych i na dworcu autobusowym. W przypadku wejścia do galerii handlowej mogą Was objąć rutynowe kontrole (Paniom sprawdzane są torebki). Co ciekawe, widok wojska nie niepokoi Kolumbijczyków. Twierdzą, że to ich uspokaja.
PO CO W OGÓLE SIĘ TAM PCHAĆ?
Jeśli ktoś z Was ma już dosyć i nie widzi sensu mojego występu w charakterze obronnym Kolumbii, niech będzie cierpliwy. Wojsko wojskiem, giwery giwerami ale w niektórych miejscach patrol służb bezpieczeństwa nie był konieczny. Na placu głównym pewnego bezpiecznego (to teoria mieszkańców, którą potwierdzam w stu procentach) miasteczka stacjonowała policja. Kawałek dalej mieścił się hostel z zepsutym zamkiem w drzwiach. Jego zamiennikiem stała się pufa, którą tarasowano wejście. Dalekie to od bogotańskich kolczatek i portierni. Nie jestem pewna czy zamek jest już naprawiony więc powstrzymam się od nazwy tej miejscowości. Wymienione wcześniej zasady podróży po Ameryce Południowej stały się moim nawykiem i nie przeszkadzały w cieszeniu się wyjazdem, nawet w najmniejszym stopniu. To proste – wystarczy zachować trochę ostrożności, która przyda się tam bardziej niż w Azji czy Europie. Dlaczego tak bardzo podoba mi się w Kolumbii? Oto kilka argumentów:
- Po serii zdjęć tablic rejestracyjnych i nagrywania pasażerów w autobusie do Armenii zagadała do mnie pewna Pani. Nie kryjąc zdziwienia moją podróżą w pojedynkę, podarowała mi swój numer telefonu. Dzwoń do mnie jeśli z tym hotelem będzie coś nie tak. Mieszkam blisko to pomogę. Ot tak, bezinteresownie. Obca osoba. Takie coś słyszałam kilka razy dziennie.
- Odniosłam wrażenie, że Kolumbijczycy są pozytywnie nastawieni do turystów. Nie chodzi o kontakty klient-sprzedawca, ale o szczerą sympatię. Większość cieszy się, że ktoś docenia Kolumbię i nie ogranicza jej jedynie do Escobara. To naród, który jest bardzo dumny ze swojego kraju i stara się pokazywać go z jak najlepszej strony.
- Mój hiszpański zrobił furorę w Kolumbii, co strasznie zmotywowało mnie do dalszej nauki. Nieważne, jak tragicznie porozumiewacie się w tym języku. Dla nich ważne jest to, że próbujecie! Nawet jeśli chcąc powiedzieć, że Niestety muszę już wyjeżdżać mówicie Na szczęście muszę już wyjeżdżać… (checked).
- Rodziny znajomych witały mnie w swoich domach jak córkę, która wróciła z dalekiej podróży. Ich gościnność przekraczała wszelkie granice. Takiego przyjęcia mogłaby pozazdrościć mi sama królowa angielska. Często rozmawiałam z nimi o różnicach pomiędzy naszymi krajami. To nie była pogadanka z grzeczności ale szczere zainteresowanie tym, jak to wszystko wygląda u nas w Polsce.
- Obiło mi się kiedyś o uszy, że nie byłam w Ameryce Południowej jeśli nie zostałam okradziona. Cóż… w Kolumbii poznałam mnóstwo osób, które podróżowały po tym kontynencie samotnie przez kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt miesięcy (głównie dziewczyny). Nikt z tych osób nie został okradziony, więc dyskutowałabym nad słusznością tego stwierdzenia. Miałam wielkie szczęście do ludzi podczas tego wyjazdu. Poznałam mnóstwo wspaniałych osób, których opowieści sprawiły, że chciało się wyruszać w tę samą trasę. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie angielsko-niemieckie małżeństwo sympatycznych sześćdziesięciolatków. Od dwóch lat jest w podróży, przemierzając Amerykę Południową i Centralną. Można? Można! I żadne tam Narcosy, a niezapomniana przygoda! O zaletach tego kraju można pisać bez końca. Postaram się przedstawić je w kolejnych wpisach!