Amsterdam to chyba najbardziej zróżnicowane miasto w Europie. Nie inaczej jest z jego mieszkańcami, którzy przybyli tam z różnych stron świata. Na turystów czekają liczne kanały z przylegającymi do nich wąskimi kamienicami, a zarazem nowoczesna architektura. To miasto ciszy – dzięki sporej ilości rowerów i znikomego ruchu samochodowego, a jednocześnie jednej wielkiej imprezy. Posiada wiele muzeów – począwszy od znakomitego Rijksmuseum, po dość nietypowe… Muzeum Haszu i Marihuany. Stolica Holandii to prawdziwa kopalnia zabytków (jest ich tam ponad 700) oraz pań trudniących się najstarszym zawodem świata (płacących podatki i wykonujących legalnie swoją pracę). Nie brak tam uroczych knajpek i wykwintnych restauracji. Jak zorganizować wyjazd i o czym warto pamiętać? Zapraszam do lektury!
JAK DOSTAĆ SIĘ DO AMSTERDAMU?
Amsterdam odwiedziłam w czasie wymiany studenckiej w Belgii. Dotarłam tam pociągiem z Antwerpii. Drugi raz wybrałam się tam z koleżanką, również z Antwerpii. Istnieje wiele połączeń autokarowych z Polski, ale spędzenie kilkunastu godzin w autobusie to nic przyjemnego. Wypad na weekend zamieniłby się w weekendowy przejazd – nie wspominając o tym, że ceny biletów lotniczych do Holandii często są znacznie tańsze! Skupię się więc jedynie na lotach. Polecam Waszej uwadze wyszukiwarkę eSky.pl. Na tej stronie możecie wybrać najtańsze i najdogodniejsze dla siebie loty. Można upolować prawdziwe okazje – ceny za bilety w przypadku Wizzair i Ryannair rozpoczynają się już od 39zł! Oprócz lotniska w stolicy Holandii polecam też przelot do pobliskiego Eindhoven i Groningen, po czym przyjazd pociągiem do Amsterdamu. Wyszukiwarką, która pozwoli Wam wybrać najodpowiedniejszy transport pomiędzy miastami jest GoEuro.
KIEDY WYBRAĆ SIĘ DO STOLICY HOLANDII?
Jeśli wolicie tłumy turystów, a zarazem ładną pogodę – wybierzcie się tam wiosną i latem. Nie przepadacie za tłokiem, ale nie przeszkadza Wam trochę zimna i deszczu? Kupcie więc bilety na zimowy wyjazd. Amsterdam odwiedziłam w grudniu i lipcu – podczas każdej wyprawy prezentował się świetnie. Wybór należy do Was. Jeśli szukacie mocnych wrażeń to koniecznie wpadnijcie tam 27 kwietnia na obchody Amsterdam King’s Day. Ulice zalewają turyści z całego świata (bardziej niż zwykle), a w powietrzu unosi się atmosfera jednej wielkiej imprezy – mimo, że jest to święto narodowe! W miastach tworzą się jarmarki, parady i festyny, a uczestnicy ubierają się tego dnia na pomarańczowo (ten kolor uważa się za barwę narodową Holandii). Jeśli zamierzacie odwiedzić to miasto podczas King’s Day, pamiętajcie o rezerwacji biletów i noclegów ze sporym wyprzedzeniem!

GDZIE NOCOWAĆ?
Amsterdam nie należy do najtańszych miast, ale z pomocą przychodzą liczne hostele. Polecam Hans Bricker Hostel Amsterdam, który oferuje nocleg w pokojach wieloosobowych (miejsce w pokoju 4-osobowym to koszt 120zł) i dwuosobowych (332zł za 2 osoby/doba). Plusy? Śniadania wliczone w cenę, dobra lokalizacja i czystość w pokojach.
Jeśli dokonacie rezerwacji klikając tutaj, otrzymacie 50zł zniżki! W zamian za skorzystanie z bookingu i zarezerwowanie noclegu poprzez ten link, 50zł powędruje również na moje konto – z góry dziękuję, a jednocześnie zachęcam do skorzystania z niższej ceny! 50zł wpłynie na Wasze konto w momencie zakończenia pobytu w danym miejscu. Poniższe zdjęcia pochodzą ze strony booking.com:
JAK PORUSZAĆ SIĘ PO MIEŚCIE?
PIESZO: Można odnieść wrażenie, że ktoś stworzył to miasto z myślą o pieszych (i rowerach, ale o tym nieco później). Najlepszy sposób na poznanie Amsterdamu to długi spacer wąskimi uliczkami. Zwiedza się go prosto i przyjemnie. Najważniejsze atrakcje znajdują się w ścisłym centrum. Przed wyjazdem warto zainstalować bezpłatną i prostą w obsłudze aplikację MAPS ME. Jest to nawigacja, która działa bez połączenia z Internetem (potrzebujemy go jedynie w celu pobrania mapy danego miejsca). Dzięki niej można z łatwością namierzyć pobliskie atrakcje, lokale, bary, muzea, supermarkety i zlokalizować najbliższy bankomat.
TRAMWAJE, AUTOBUSY, METRO I STATKI pozwolą Wam dotrzeć do oddalonych miejsc. Podczas naszego pobytu skorzystałyśmy z transportu publicznego tylko 3 razy. Aby znaleźć dogodne połączenie utworzono wyszukiwarkę, która zaplanuje Wam trasę. Bilet godzinny kosztuje 2.90 euro, a nocny 4.50 euro. Kupicie je w automatach na przystankach lub w punktach informacji GVB (firma zajmująca się transportem w Amsterdamie). Czasami można je nabyć w tramwaju u pracowników sprzedających bilety w budkach wewnątrz pojazdu. Pamiętajcie o odbiciu swojego biletu w momencie wejścia i wyjścia z danego środka transportu!
Jeśli planujecie w mieście dłuższy pobyt, warto zaopatrzyć się w OV chipkaard. Należy zapłacić 7.50 euro za jej wydanie, po czym doładować ją wybraną kwotą. Kartę należy przyłożyć do czytnika podczas wsiadania i wysiadania z danego środka komunikacji miejskiej – tak jak w przypadku biletów jednorazowych. W momencie zbliżenia do czujki zostaje pobrana opłata za przejazd (jakieś 1,33 euro – taniej niż w przypadku zwykłego biletu jednorazowego).
Środkiem transportu, a zarazem ciekawą atrakcją turystyczną jest tamtejszy PROM, z którego można skorzystać bezpłatnie. Statek zabierze Was z Central Station na drugą stronę rzeki o niezbyt rozbudowanej nazwie – Ij. Poza nimi można też skorzystać z ciekawszych rejsów po rzece Amstel. Niestety, nie należą one do darmowych. Więcej informacji poświęconych tej atrakcji znajdziecie w kolejnym wpisie o Amsterdamie.
Miasto można też zwiedzać NA ROWERACH, które zasypują je z każdej strony. Jest ich tam o 100 tysięcy więcej niż samych mieszkańców. Nic dziwnego – Amsterdam posiada ponad 500 km dróg rowerowych! Przygotujcie się nadjeżdżające z każdej strony jednoślady, które w niczym nie przypominają niedzielnych przejażdżek. Niektórzy rozmawiają przez telefon podczas jazdy, palą papierosa, prowadzą psa na smyczy czy też jadą z parasolem podczas deszczu. Przyznam, że trochę podziwiam za to Holendrów (może nie pomysłowość, ale równowagę). Myśląc o moich przejażdżkach mam w głowie wygodny ubiór – dresy, sportową bluzę i adidasy. Okazuje się jednak, że jazda na rowerze nie przeszkadza w tym, aby wyglądać niczym modelka z wybiegu – panie poruszają się na jednośladach w sukienkach, a nawet w szpilkach – wersja zaawansowana. O tym, że rowery rządzą miastem, świadczą poniższe zdjęcia:
Mimo, że jest tam bezpiecznie to biorąc pod uwagę liczbę rowerów należy zachować szczególną ostrożność. Rowerzyści poruszają się po Amsterdamie z prędkością światła. Do dziś pamiętam jak jeden z nich staranował koleżankę (przyznaję, że również miała w tym swoją zasługę). Straciła przytomność i leżała sobie na chodniku przez jakiś czas. Nasza grupka otoczyła ją bezradnie, zastanawiając się czy jeszcze żyje. Kilka godzin później podczas imprezy przekonaliśmy się, że daleko jej do ostatnich chwil na Ziemi. Wypożyczalnie rowerów znajdziecie na każdym kroku. Większość z nich pobiera kaucję wysokości 50 euro i wymaga oddania w zastaw dokumentu tożsamości. Koszt wypożyczenia roweru wynosi 5-10 euro/h.
GDZIE ZJEŚĆ?
No i tutaj pojawia się problem, bo nie wiem co polecić. Odwiedzając Amsterdam latem 2017 roku zjadłyśmy w Hard Rock Cafe przystawkę wielkości obiadu, ogromnego burgera z konkretną porcją frytek, gigantyczny deser – brownie z lodami waniliowymi, popijając go lemoniadą serwowaną w wazonie (co jak co, ale tak wielka szklanka chyba nie istnieje). Przerywając Wasze rozmyślania nad tym, czy wiem co kryje się pod pojęciem podróż niskobudżetowa i mimo to właśnie tak określam mój wyjazd – spieszę z wyjaśnieniem. Lidka, najlepszy pracownik Hard Rocka na świecie, zorganizowała szlachetną akcję Dokarmiamy turystów. Dzięki!



Lidka mieszka w Amsterdamie od 2 lat i może Wam polecić KILKA FAJNYCH MIEJSCÓWEK:
- Warto wpaść na obiad do Foodhallen, gdzie 20 ulicznych sprzedawców serwuje najróżniejsze posiłki – począwszy od pizzy po dania kuchni azjatyckiej. Adres: Bellamyplein 51 1053 AT Amsterdam.
- Kolejne miejsce na obiad to Albert Cuyp market – największy rynek w Europie, posiadający 260 stoisk. Spacerując pomiędzy punktami ze sprzedażą tekstyliów, kwiatów, roślin, warzyw i ogrodów znajdziecie mnóstwo miejsc, które serwują tradycyjne, jak i oryginalne potrawy w dobrej cenie. Adres: Albert Cuypstraat, 1073 BD Amsterdam, Holandia
- Bierfabriek, czyli Fabryka Piwa to doskonałe miejsce nie tylko na zimny browarek, ale i na obiad. Adres: Nes 67, 1012 KD Amsterdam.
Osoby lubiące słodycze będą zachwycone ciastkami Stroopwafels. To dwie okrągłe warstwy wafla z nadzieniem – typowy holenderski przysmak, który możecie zakupić w każdym supermarkecie. Warto dodać, że na Albert Cup Market przyrządza się je zgodnie z najstarszym przepisem. Stroopwafels wynaleziono w miejscowości Gouda (tam, gdzie powstał również ser o tej samej nazwie) w 1784 roku. Ze względu na ich niską cenę w przeszłości nazywane były ciastami ubogich (nazwa nie mogła być bardziej trafiona – pracując w Holandii w czasie wakacji jadłyśmy je każdego dnia). Statystycznie każdy Holender zjada 20 takich ciastek w roku – będąc w Holandii przez miesiąc przegoniliśmy ich w rankingu, zostawiając te statystyki daleko w tyle.

ŻYCIE NOCNE W AMSTERDAMIE:
Zainteresowani życiem nocnym powinni odwiedzić to miasto w czwartek, piątek lub sobotę. Imprezy czekają na nich przy Leidesplein, Rembrandtplein oraz w okolicy placu Dam. Warto zwrócić uwagę na kluby Silo, RoXY i Paradiso.
Nie sposób nie wspomnieć o lokalnych COFFEE SHOP. Ażeby nikt nie przyczepił się do nazwy tego miejsca, w niektórych z nich można nawet zamówić kawę. Najpopularniejszym i najstarszym w mieście jest Bulldog przy placu Leidseplein, który gościł sporo gwiazd (ich zdjęcia zasypują ściany w lokalu). Można tam zakupić przysłowiowe skręty i wyroby z dodatkiem marihuany lub haszyszu. Co ciekawe, zakazano tam palenia tytoniu, w przeciwieństwie do popalania serwowanego w tym lokalu przeróżnego kwiatostanu. Mimo, że zapach relaksu można wyczuć podczas spaceru po mieście, palenie na ulicy jest zabronione.

Sporym powodzeniem cieszą się Space Brownie – tzw. ciastka z wkładką (z dodatkiem haszyszu), które można kupić w Amsterdamie dosłownie na każdym kroku. Ten niepozorny słodycz nazwano tak nie z byle powodu. Pora na Trudne Sprawy z historią opartą na faktach. Większość osób z naszej grupki zamówiła specyficzny wypiek na spółę – jak dobrze, że kolega powstrzymał nas od kupna kolejnej porcji (bo przecież nic nie czujemy, a czekoladowe ciastko jest naprawdę dobre). Spróbowałam go, nie mając zielonego (ależ wpasowało się to w klimaty coffee shop) pojęcia o skutkach. Po niecałej godzinie wieczór zamienił się w bezsensowny spacer grupy rozchichotanej niczym podekscytowane nastolatki. Wielokrotnie próbowaliśmy odnaleźć drogę do hotelu, zapominając o swoim bojowym zadaniu kilka minut później. Kiedy w końcu się udało, spędziliśmy jakieś 20 minut w windzie (o czym poinformowała nas pani z recepcji, która poprosiła o nieblokowanie elewatora). Żadne z nas nie wpadło na to, aby przycisnąć guzik z numerem piętra. Każda próba wydania głosu kończyła się śmiechem. Być może nie wynika to z opisu tej sytuacji ale żałuję, że straciliśmy na to mnóstwo czasu. Późniejsze cztery godziny były inne, niż sobie wyobrażałam – kompletnym brakiem koncentracji, dreszczami i problemami z poruszaniem się (to ostatnie naprawdę mnie przestraszyło – czuliśmy drętwienie nóg).
RED LIGHT DISTRICT to obszar miasta, w którym skupione są legalne domy publiczne. Mijając tamtejsze kluby, coffee shopy i kawiarnie przechodzi się również obok dużych okien, w których prezentują się panie uprawiające najstarszy zawód świata, szukające wzrokiem potencjalnych klientów. Pracują tam legalnie, odprowadzając ze swojej pensji podatki. Słyszałam, że mają jednak problem ze znalezieniem ubezpieczyciela – firmy niechętnie godzą się na współpracę z kimś, kto wybrał właśnie taką… branżę. Wieczorem i nocą roi się tam nie tylko od zainteresowanych oferowanymi usługami, ale i od turystów, którzy odwiedzają to miejsce z czystej ciekawości. W mieście funkcjonuje około 400 okien i 700 prostytutek. Jeśli i wy chcielibyście przespacerować się po tym… dosyć nietypowym miejscu, pamiętajcie o całkowitym zakazie fotografowania. Oczywiście tylko jeśli przeszkadza Wam fakt, że po zrobieniu zdjęcia niezadowolona pani wybiegnie z witryny i wrzuci Wasz telefon do kanału. Żeby było śmieszniej, wiele firm oferuje wycieczki z przewodnikiem po tej dzielnicy, które często połączone są z tzw. pub crawling (odwiedzinach wielu barów podczas jednego wieczoru). Szczegóły można poznać, klikając tutaj.
Dzięki za ten tekst! Właśnie jestem w Amsterdamie :).
PolubieniePolubienie
polecam się na przyszłość! udanego wypadu!!! 🙂
PolubieniePolubienie