Co zobaczyć w Londynie w 24h? Darmowe atrakcje i gotowa trasa!

Kilkanaście lat temu Londyn nie był miastem na wyciągnięcie ręki – w przeciwieństwie do tego, jak jest teraz. Nie było tanich lotów, ani tylu informacji na blogach podróżniczych, które pozwoliłyby dokładnie zaplanować podróż i uniknąć wielu niepotrzebnych stresów. Obecnie w Londynie była chyba co druga osoba, z którą ostatnio rozmawiałam na temat tego miasta (reszta po prostu tam mieszka). W Internecie pojawiło się już 3456787654 relacji z wyjazdu i kilkadziesiąt przewodników. Mimo to, postanowiłam stworzyć moją trasę, która doskonale sprawdziła się podczas 24-godzinnego pobytu. To nie tylko sztywny plan podróży – przynajmniej takie było założenie podczas tworzenia wpisu. Znajdziecie tu również wiele informacji i ciekawostek o mieście. Mam nadzieję, że wpis zachęci Was do tego, aby spakować plecak i wyskoczyć tam chociaż na jeden dzień!

JAK DOSTAĆ SIĘ DO LONDYNU?

Podobnie do poprzednich wpisów, zamieszczę tutaj bezinteresowne lokowanie produktu – jeśli ktoś chciałby znaleźć tanie loty do Londynu, powinien zajrzeć na eSky. Dzięki tej wyszukiwarce można wybrać odpowiedni lot pod względem terminu i ceny. Przy wcześniejszej rezerwacji można go zakupić nawet w cenie 39zł w dwie strony! Wybrałyśmy linie WizzAir, które zabrały nas na pobliskie lotnisko Luton.

lot

DOJAZD Z LUTON DO CENTRUM LONDYNU:

Skorzystaliśmy z usług przewoźnika Easy Bus (linie green line). Po wyjściu z terminala nie sposób nie zauważyć sporego parkingu z autobusami – stamtąd odjeżdża również autobus Easy Bus, który oferuje przejazd do Victoria Station. To ostatni przystanek, z którego rozpoczął się nasz spacer po mieście. Bilety można zakupić tutaj (wcześniejszy zakup = niższe ceny). Kurs autobusem możliwy jest nie tylko o godzinie widniejącej na bilecie. Można z niego skorzystać nawet z 60-minutowym opóźnieniem, ale pierwszeństwo będą mieć osoby, które posiadają bilet na konkretną godzinę. Dojazd do centrum zajmuje około 1,5h.

Podczas przygotowań do wyjazdu wielokrotnie słyszałam, że powinnam nastawić się na długie kolejki po wylądowaniu. Planując wyjazd, wybrałam więc autobus wyruszający z Luton dopiero o 9:30 (wylądowałyśmy o 7:45). Dodatkowa rezerwa czasu okazała się niezbyt przydatna. Niemniej jednak, znalazłyśmy czas na kawę, od której rozpoczęłyśmy swój dzień. Wszystko nagle stało się piękniejsze, a pobudka o godzinie 3:40 odeszła w zapomnienie (brak opcji, która pozwoliłaby wstać o normalnej porze i nie przegapić lotu). 

JAK PORUSZAĆ SIĘ PO MIEŚCIE? 

Zwiedzając Londyn według naszego planu skorzystaliśmy z londyńskiego metra (najstarszego na świecie!) jedynie 3 razy. Początkowo planowałam tylko dwa kursy. Poruszałyśmy się w obrębie pierwszej strefy. Były to dwie przejażdżki pierwszego dnia i jedna w dniu wyjazdu. Trzykrotnie zakupiłyśmy bilety jednorazowe w cenie 4,90 funtów. Układ linii metra nie należy do skomplikowanych, dlatego też transport w Londynie nie przysporzy Wam problemów.

metro

Przed wyjazdem warto zainstalować bezpłatną i prostą w obsłudze aplikację MAPS ME. Jest to nawigacja, która działa bez połączenia z Internetem (potrzebujemy go jedynie w celu pobrania mapy danego miejsca). Dzięki niej można z łatwością namierzyć pobliskie atrakcje, lokale, bary, muzea, supermarkety czy też zlokalizować najbliższy bankomat.

GDZIE SIĘ ZATRZYMAĆ? 

Po radości z powodu zakupu taniego biletu lotniczego przychodzi czas na poszukiwania  hotelu i… euforia powoli zanika. Ceny za noclegi w Londynie nie należą do najtańszych. Jeśli ktoś posiada ograniczony, a nawet baaardzo ograniczony budżet wyjazdowy, nie przeszkadza mu mniej prywatności (no ok, brak prywatności) i chciałby poznać nowych ludzi, powinien skorzystać z usług DOVER CASTLE HOSTEL. Za dobę w schludnym pokoju wieloosobowym zapłaciłyśmy 47 złotych (w cenę wliczono również śniadanie). Jedną z głównych zalet hostelu jest znakomita lokalizacja. Szczerze polecam! Jeśli zarezerwujecie nocleg klikając tutaj, otrzymacie 50zł zniżki! W zamian za skorzystanie z bookingu i zarezerwowanie noclegu poprzez ten link, 50zł powędruje również na moje konto – z góry dziękuję, a jednocześnie zachęcam do skorzystania z niższej ceny!

CO I GDZIE ZJEŚĆ? 

Polecam Waszej uwadze niewielką restaurację Ben’s Fish and Chips (200 Shaftesbury Ave, oddalone o 7 minut od British Museum). Jak sama nazwa wskazuje, serwują w niej słynne brytyjskie Fish and Chips za 9,99 funtów. W cenę wliczono kawał smażonego dorsza, solidną porcję grubych frytek, kilka warzyw (powiedzmy, że była to sałatka) i napój. Mimo, że porcja na zdjęciu wydaje się mała, w rzeczywistości była naprawdę konkretna. Nasz wyjazd był niskobudżetowy, dlatego też po resztę posiłków udałyśmy się do… Tesco.

 

ZWIEDZANIE LONDYNU – DZIEŃ PIERWSZY

Plan zwiedzania zakładał przebycie 8km pierwszego dnia i 3km w dniu wyjazdu. Krokomierz twierdzi, że przeszłyśmy dwa razy więcej. Chcąc zobaczyć jak najwięcej w tak krótkim czasie przypominam o zabraniu wygodnych butów i lekkiego plecaka. O tym jakie to ważne przekonacie się, zwiedzając to miasto w 24 godziny. Zaczynamy!

pierwsza część trasy
Pierwsza część naszej trasy

6:25 – 7:45 – lot z Gdańska do Londynu Luton. Na miejscu mała przerwa na kawę (rezerwa czasu w razie kolejek podczas kontroli) i czekanie na autobus, który zabierze nas do Victoria Station. 

9:30 – 11:00 – dojazd z lotniska do centrum miasta. Wysiadamy na VICTORIA STATION i udajemy się w stronę Buckingham Palace (14 min spacerem).

11:15 – Na kwadracie u królowej Elżbiety, czyli BUCKINGHAM PALACE. Warto zjawić się w tym miejscu o o 11:30, aby obejrzeć zmianę warty. Odbywa się ona codziennie od kwietnia do lipca i co drugi dzień w pozostałe miesiące. Szczerze mówiąc, zbyt wiele nie udało nam się zobaczyć. Tłumy oblegały ogrodzenie pałacu z każdej strony. Jeśli zależy Wam na dobrym miejscu, powinniście zjawić się tam co najmniej pół godziny wcześniej.

Buckingham Palace od 1837 roku pełni rolę domu dla brytyjskich monarchów. Jest to największy pałac królewski na świecie. Posiada 775 pomieszczeń, spośród których największym jest sala balowa o wymiarach 36x18m. Sama królowa Elżbieta II przyznała, że nigdy nie odwiedziła wszystkich pokojów. Metraż ogrodu jest równie konkretny – zajmuje 15 hektarów i jest największym prywatnym ogródkiem w mieście (właściwie słowo ogródek nie bardzo tutaj pasuje – mówiąc o kompozycji kwiatów i drzew zajmującej 15ha powinnam pozostać przy określeniu ogród). Nie można powiedzieć, że pałac prezentował się tak dostojnie od zawsze. Dwieście lat temu jego wnętrze… śmierdziało. Przyczyną była tragiczna wentylacja.

Buckingham PalaceJeśli ktoś ma nadzieję, że spotka kiedyś członków rodziny królewskiej, którzy kupują bułki w piekarni (trochę mnie poniosło, może i nie chodzą po bułki), pobierają pieniądze z bankomatu, czekają na wizytę u lekarza (tutaj też trochę poniosło), pływają w basenie i ćwiczą na siłowni, to muszę rozczarować. Jest to mało prawdopodobne, ponieważ mieszkańcy Buckingham  posiadają w budynku własne sklepy, bankomat, gabinet lekarski, basen, siłownię. Niektórzy twierdzą, że znajduje się tam również sekretna stacja metra. Niewiele brakowało do tego, aby stworzyć w nim British Museum. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu na rzecz tańszego budynku. Poza członkami rodziny królewskiej i służbą, sto lat temu w pałacu mieszkał kiedyś bezdomny. Po utracie przez niego domu jego znajomy – a zarazem jeden z pracowników Buckingham Palace – postanowił udzielić mu schronienia u brytyjskich monarchów w nadziei, że zdoła utrzymać jego obecność w tajemnicy.

W przeciwieństwie do odwiedzających pałac turystów, którzy nie mogą zobaczyć większości pomieszczeń w Buckingham, psy – zgodnie z regulaminem domostwa członków rodziny królewskiej – mogą przebywać w każdej części budynku. Zapewne niemałą zasługę ma w tym królowa Elżbieta II, która uwielbia psy, zwłaszcza czworonogi rasy corgi.

W sierpniu i we wrześniu wnętrze pałacu udostępnia się odwiedzającym – podczas tych dwóch miesięcy rodzina królewska udaje się na wakacje. Ceny za wstęp można sprawdzić tutaj

Buckingham PalacePo obejrzeniu warty (a raczej telefonów i selfie stick, które atakowały z każdej strony) powędrowałyśmy na Trafalgar Square, przechodząc przez THE MALL – reprezentacyjną ulicę w Londynie, która w niedzielne południe staje się deptakiem dla spacerowiczów.

Buckingham PalaceZanim pokonałyśmy całą długość The Mall,  skręciłyśmy w prawo, wstępując do HORSE GUARDS PARADE – największego placu defilad w centrum miasta, do którego przylegają koszary królewskie. Co roku, 21 kwietnia odbywają się tam obchody moich urodzin. W tym dniu rocznicę narodzin świętuje także Elżbieta II – możliwe, że jest to kolejny powód tej parady. W przeszłości w tym miejscu rozgrywano turnieje rycerskie. Na placu odbywają się wydarzenia związane nie tylko z jazdą konną. W czasie Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku powstało tam boisko do siatkówki plażowej.

Uroczysta zmiana warty Strażników Konnych w tym miejscu to ciekawa atrakcja. Co więcej, nie jest ona tak popularna jak zmiana Gwardii Królewskiej przy Buckingham Palace – istnieje więc ogromna szansa na to, że uda się Wam cokolwiek zobaczyć. Wydarzenie odbywa się od poniedziałku do soboty o godz. 11:00 i w niedzielę o 10:00. 

Buckingham PalacePo Horse Guards Parade wracamy na THE MALL, który rozciąga się od pałacu Buckingham aż po Admiralty Arch – budowlę z 1912 roku, która powstała na zlecenie króla Edwarda VII. Obecnie jest to jeden z większych i najbardziej zabytkowych biurowców w Londynie, który wkrótce może przekształcić się w luksusowy hotel (na razie są to tylko plany).

Admiralty Arch

12:10 – czas na TRAFALGAR SQUARE!

Trafalgar Square zawdzięcza swoją nazwę bitwie pod Trafalgarem. Poza Galerią Narodową znajduje się tam 55-metrowa kolumna zwycięskiego dowódcy Nelsona, a także pomnik króla Jerzego IV i generałów: Havelocka oraz Napiera. Planowano też wzniesienie czwartego pomnika jakiejś ważnej osobistości na koniu, ale… zabrakło na to pieniędzy. Plac zdobią ogromne lwy odlane z brązu i fontanna, która powstała w przeddzień wybuchu II wojny światowej. W czasie świąt centralne miejsce na placu zajmuje ogromna choinka, wysyłana co roku przez Norwegów w akcie wdzięczności za pomoc w II wojnie światowej. 31 grudnia odbywają się tam brytyjskie wersje sylwestra z jedynką. 

Jeśli ktoś dysponuje większą ilością czasu niż 24h i chciałby zobaczyć słynne Słoneczniki van Gogha lub prace Da Vinci, Rembrandta, Michała Anioła, Rubensa oraz Botticellego, powinien wybrać się do Galerii Narodowej przy Trafalgar Square. Zachęcam do udziału w godzinnej i bezpłatnej wycieczce po muzeum (od poniedziałku do piątku o 11:30 i 14:30, szczegóły tutaj). 

Lecimy dalej, w kierunku Piccadilly Circus (8min spacerem z Trafalgar Square). Po drodze mijamy kilka ładnych budynków i słynne czerwone budki. Właściwie to powstrzymam się od komentarza. Chyba najlepiej będzie jeśli wstawię zdjęcia opisujące to, co chciałabym przekazać:

PICCADILLY CIRCUS z pewnością kojarzy większość osób. Dla niektórych to zwykły plac z paroma konkretnymi reklamami. Dla innych – jeden z symboli Londynu. Dla mnie jest to miejsce z obrazów w Ikea, które ma w sobie to coś. Być może charakteru dodał mu występ jednego z ulicznych artystów. Reklamy rozświetlają to miejsce od 1908 roku, z kilkoma przerwami. Wyłączono je m.in. po śmierci Winstona Churchilla i księżnej Diany.

Po 5 minutach spaceru jesteśmy już w CHINATOWN.

Skąd wzięli się tam Chińczycy? East India Company od XVIII wieku zatrudniała sporo marynarzy z Państwa Środka, którzy osiedlili się w Londynie na stałe i stworzyli w nim własne lokale gastronomiczne, ośrodki kulturalne i handlowe. Najpopularniejszą częścią Chinatown jest Gerrard Street. Na tej ulicy można znaleźć najlepsze chińskie restauracje i salony masażu.

To ciekawy skrawek Londynu, który zdecydowanie warto zobaczyć. Nie nastawiałabym się jednak na jego wybujałe opisy, które znalazłam w kilku przewodnikach. Według nich jest to niezwykle egzotyczne miejsce, wypełnione zapachem orientalnych potraw. Co jak co, ale zapachy w tej dzielnicy do orientalnych (i przyjemnych) raczej nie należały. Być może jest to właśnie jedna z rzeczy, która upodabnia je do Państwa Środka. Chiński klimat tworzy tzw. brama pai fang, która wyznacza początek i koniec Chinatown, a także czerwone lampiony nad głowami spacerowiczów. 

 

Chinatown wchodzi w skład SOHO, zwanego centrum rozrywki Londynu. Do niedawna tę część miasta porównywano do dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie. Nie bez powodu – mieściło się tam wiele sex shopów i domów publicznych. Obecnie zastąpiono je sporą liczbą barów, restauracji, klubów (wiele z nich dla społeczności LGBT), sklepów, kin, salonów gier i nowoczesnych biurowców. To również dzielnica kontrastów – oprócz setek imigrantów (głównie w Chinatown) Soho zamieszkują przede wszystkim bogaci londyńczycy.

13:00 – po Trafalgar Square, Piccadilly Circus, Chinatown i rozeznaniu w londyńskim Soho pora na… obiad. Polecam wspomnianą na początku wpisu niewielką restaurację Ben’s Fish and Chips (200 Shaftesbury Ave), w której – jak sama nazwa wskazuje – serwują sławne wyspiarskie Fish and Chips. Koszt konkretnego obiadu z napojem wyniósł 9,99 funtów. 

14:00 – Po obiedzie i chwili odpoczynku odhaczyłyśmy kolejny punkt wyjazdu: BRITISH MUSEUM (7 minut spacerem z Ben’s Fish and Chips). Autorzy przewodników po Londynie twierdzą, że powinno się na nie przeznaczyć cały dzień. Mimo, że wystawy są naprawdę interesujące to jeden dzień musiał nam wystarczyć nie na muzeum, ale na cały Londyn. Poprzestałyśmy więc na spędzeniu tam 3 godzin. Udało nam się zobaczyć eksponaty, które najbardziej nas interesowały. Przed wejściem ustaliłyśmy co chcemy obejrzeć i gdzie znajdują się poszczególne rzeczy – to zdecydowanie usprawniło nasze zwiedzanie.

Wstęp do muzeum jest bezpłatny. Otwarte codziennie od 9:00 do 17:30, w piątki do 20:30. Istnieje możliwość wypożyczenia multimedialnego przewodnika w cenie 5 funtów (4,5 funtów dla studentów i 3,5 funtów dla dzieci do 12 roku życia).

Jak można w skrócie opisać to miejsce? Żywa (choć może to słowo akurat nie pasuje do ekspozycji mumii) lekcja historii. Eksponaty rozmieszczono w ogromnych salach i posortowano według pochodzenia geograficznego oraz wieku. To przedmioty związane z kulturą egipską, grecką, rzymską, rzymsko-bizantyjską, azjatycką, amerykańską, afrykańską i bliskowschodnią.

Najpopularniejszymi eksponatami są: Mumia Kleopatry, kamień z Rosetty, dzięki któremu udało się odczytać pismo hieroglificzne, rzeźby asyryjskie z pałacu w Nimrud, człowiek z Lindow – ciało pochodzące z początków epoki żelaza, popiersie Nefretete, a także ogromny zbiór mumii, sarkofagów i przedmioty z grobowców faraonów.

dav
Dziedziniec Królowej Elżbiety II robi wrażenie
mde
Mumia Kleopatry
dav
Zafascynowani turyści
sdr
Kamień z Rosetty i 12345678 osób

Przed 17:00 zakończyłyśmy wizytę w British Museum i wróciłyśmy na Oxford Street. Nie obyło się bez przystanku w ogromnym PRIMARKU – trzypiętrowym (o ile dobrze pamiętam) sklepie bez końca, w którym jakimś dziwnym trafem sprzedawano wszystkie rzeczy jedynie w promocji. Jeśli ktoś obawia się, że wróci do domu ze zbyt wielką sumą pieniędzy to oczywiście jest na to sposób – wizyta na Oxford Street rozwiąże ten problem, a także wiele innych – m.in. zbyt dużo czasu w Londynie. Jakoś tak niespostrzeżenie zleciało nam w tym miejscu 1,5h.

sdr

Około 18:30 powędrowałyśmy w kierunku metra (Bond Street Station) i stamtąd udałyśmy się do stacji Westminster (szarą linią Jubilee, kierunek: Stratford). Kupiłyśmy bilety jednorazowe w maszynach na stacji metra za 4,90 funtów. Sporo osób polecało nam przed wyjazdem kartę Oyster. Nie skorzystałyśmy z niej bo planowałyśmy jedynie dwa przejazdy w czasie pobytu w Londynie. Ostatecznie odbyłyśmy trzy rundki metrem z biletem jednorazowym.

bond street station - westminster

Oczekując zachwycającej panoramy na BUDYNEK PARLAMENTU zastałyśmy to… Przyznaję, że mam ogromne „szczęście” do rusztowań. Czasami odnoszę wrażenie, że rozkładają je specjalnie przed moim przyjazdem. A tak zupełnie poważnie – w 2017 roku rozpoczął się remont generalny najsławniejszej wieży zegarowej na świecie, który prawdopodobnie zakończy się w 2021 roku.

Mimo, że najpopularniejszą część budowli zakryto po samą górę, widok znad Tamizy i tak zrobił na mnie wrażenie. Jeszcze nigdy widziałam tak pięknej panoramy z rusztowaniem w roli głównej. Co ciekawe, Big Ben to nie nazwa wieży zegarowej, a dzwonu o wadze 13 ton, który się w niej znajduje. Wieża zegarowa, którą większość mylnie nazywa Big Benem tak naprawdę jest Wieżą Elżbiety. Posiada 4 tarcze liczące 7,5m i wskazówki o długości 4,25m. Symbol Wielkiej Brytanii stanowi część gmachu parlamentu, który powstał w latach 1840-1870. Średniowieczny pałac, który wcześniej zajmował to miejsce, spłonął w 1834 roku. Istnieje możliwość odbycia 90-minutowej wycieczki po parlamencie z przewodnikiem (bilety można zakupić tutaj).

Zegar na wieży Elżbiety nie zawsze był tak punktualny, jak w dzisiejszych czasach. W 1949 roku odnotowano 40-minutowe spóźnienie za sprawą… odpoczywających sobie na wskazówce ptaków. W 1962 roku przyczyną 10-minutowego opóźnienia było zatrzymanie wskazówki z powodu dużej ilości śniegu.

sdr
Widok na rusztowania Big Bena i Parlament

19:00 – postanowiłyśmy, że skorzystamy z atrakcji będącej kolejnym symbolem miasta – LONDON EYE. Skończyło się jedynie na postanowieniach. Jako, że miałyśmy „szczęście” podczas tamtego wyjazdu, będąc na miejscu okazało się, że London Eye zamknięto wcześniej. No nic, przynajmniej sporo zaoszczędziłyśmy. Słyszałam jednak, że atrakcja warta jest swojej ceny – zwłaszcza jeśli ktoś wybiera się tam, aby podziwiać Londyn po zmroku.

Bilety warto zakupić on-line. To pozwoli Wam zaoszczędzić trochę funtów. Standardowe wejście dla osoby dorosłej (zakupione tutaj) kosztuje 24,30 funtów. Warto sprawdzić wcześniej godziny i dni otwarcia atrakcji (tutaj), aby nie spotkała Was taka niespodzianka jak naszą grupkę. 

dav

19:30 –  wracamy na stację metra Westminster i jedziemy w kierunku LONDON BRIDGE (tak nazywał się też nasz przystanek, szara linia, kierunek North Greenwich). Po wyjściu ze stacji przyszła kolej na zwiedzanie pubu (THE MUDLARK – polecam!). Po całym dniu zwiedzania i tłumaczeniu przez barmana jakie rodzaje piwa oferuje, czego warto spróbować i co może nam polecić zapamiętałam jedynie, że zamówiłam piwo. Bardzo dobre piwo. 

trasa nr 3bty20:30 – po zwiedzaniu pubu spacer zrobił się jakiś taki lżejszy i przyjemniejszy. Odwiedziłyśmy kolejny i ostatni już tego dnia symbol miasta, wiktoriański TOWER BRIDGE. Wybudowano go na początku lat 90-tych XIX wieku.

Budowla posiada dwa przęsła, które podnoszą się do góry pod kątem 86 stopni w 90 sekund (dobry czas, biorąc pod uwagę, że każdy z nich waży 1100 ton). Cały mechanizm podnoszenia umieszczono w dwóch wieżach, w których znajduje się również muzeum historii mostu. Obecnie górny pomost jest dostępny dla turystów (od niedawna można tam pospacerować po szklanej podłodze), ale w latach 1909 – 1982 wejście dla pieszych zamknięto ze względu na sporo samobójstw. W ciągu pierwszego miesiąca od powstania Tower Bridge, most podnosił się aż 600 razy, wpuszczając wysokie statki do centrum miasta. Obecnie podnoszenie przęseł jest konieczne jedynie kilka razy w tygodniu.

Po lewej stronie od Tower Bridge widoczna jest twierdza TOWER OF LONDON – budowla o charakterze obronnym, która często musiała odpierać wroga. W przeszłości miała sporo różnych funkcji: od królewskiej rezydencji, po zoo i okrutne więzienie. Było to miejsce dokonywania pokazowych egzekucji. Przetrzymywano tam m.in. króla Anglii Henryka IV, królową Annę Boleyn i Thomasa More. W twierdzy znajduje się sporo broni, zbroje oraz insygnia koronacyjne (w tym największy na świecie brylant). Budynek do dziś zamieszkiwany jest przez naczelnika, strażników i ich rodziny oraz urzędników.

Bilety na górną część Tower Bridge można zakupić tutaj (jeśli wybieracie się tam z rodziną, wejście rodzinne będzie korzystniejsze cenowo). Godziny otwarcia: październik – marzec od 9:30 do 17:00, kwiecień – wrzesień od 10:00 do 17:30.

mde
Po lewej – Tower of London, po prawej – Tower Bridge

W pobliżu Tower Bridge mieści się także nowoczesny RATUSZ MIASTA, który powstał w 2002 roku. Jego szklana fasada wraz z panelami fotowoltaicznymi zapewnia maksymalne wykorzystanie światła słonecznego. 45-metrowy budynek zasilany jest energią odnawialną. Poza ratuszem i wieloma nowoczesnymi budynkami, nad brzegiem Tamizy zobaczycie też HMS Belfast – brytyjski okręt, który brał udział w II wojnie światowej.

bmd
Nowoczesny ratusz miasta nocą

O 21:30 kierunek DOVER CASTLE HOSTEL. Ruszamy do hostelu, wypompowane po intensywnym dniu zwiedzania brytyjskiej stolicy.

powrót do hostelu

 

ZWIEDZANIE LONDYNU – DZIEŃ DRUGI

Nasz dzień rozpoczynamy nieco później niż dzień pierwszy – wtedy wstałyśmy o 3:40, teraz możemy pospać do 8:00. Po śniadaniu w hostelu, ogarnięciu się i zebraniu rzeczy, o 9:00 wychodzimy na miasto. Drugi dzień w brytyjskiej stolicy nie był już tak napięty. Nasz lot powrotny był o 16:00, więc o 14:00 planowałyśmy zjawić się na lotnisku (o 12:00 odjechałyśmy autobusem z Victoria Station w kierunku lotniska). Pozostało nam kilka godzin na spacer i poznanie kilku ciekawych miejsc, na które nie wystarczyło czasu poprzedniego dnia.

Trasa - dzień 2

9:00 – kierunek: BOROUGH MARKET (po drodze zahaczamy o Tesco i zapewniamy sobie prowiant na cały dzień). To miejsce jest prawdziwym odzwierciedleniem Londynu – znajdziecie w nim kuchnie z całego świata, które serwują mieszkańcy miasta tworzący mieszankę kulturową. To najstarszy i najpopularniejszy targ w Londynie, odwiedzany przez znakomitych brytyjskich szefów kuchni (np. Gordon Ramsay).

Po 8 minutach jesteśmy już przy SHAKESPEARE’S GLOBE. Okrągła budowla jest rekonstrukcją teatru szekspirowskiego, który spłonął w 1613 roku. Podczas jednego z przedstawień wystrzelono armatę – efekty specjalne wymknęły się spod kontroli, wywołując pożar. W teatrze szekspirowskim występowali jedynie mężczyźni (w role kobiet wcielali się młodzi chłopcy). Jeśli dana sztuka nie przypadła widzom do gustu, rzucali jedzeniem w aktorów.

bty
Shakespeare’s Globe

10:30 – udajemy się w kierunku MILLENIUM BRIDGE, jednego z najciekawszych mostów w Londynie. Patrząc na schody, które najwyraźniej sugerują drogę na skróty, wybrałyśmy nieco dłuższą trasę – spacer promenadą.

bty
Schody sugerują drogę na skróty – przez Tamizę

MILLENIUM BRIDGE powstał w 2000 roku. Konstrukcje stalowe wykonywało wiele firm. Jedną z nich był polski Mostostal Zabrze. Most zamknięto na dwa lata już trzeciego dnia po hucznym otwarciu z nietypowej przyczyny. Podczas ogromnej ilości osób na Millenium Bridge zaobserwowano zjawisko zbiorowej synchronizacji – spacerowicze nieświadomie zsynchronizowali kroki, wywołując wibracje kładki. Wyczuwając je, przyspieszyli – przez co drgania zwiększyły się jeszcze bardziej.

Millenium Bridge to jeden z mostów, który prowadzi do najpiękniejszej (moim zdaniem) świątyni w Londynie. Tworząc KATEDRĘ ŚWIĘTEGO PAWŁA architekt Christopher Wren czerpał inspirację z Bazyliki Świętego Piotra w Rzymie. Londyńska katedra jest dosyć młoda (sprawia wrażenie znacznie starszej) – jej budowę zakończono w 1710 roku. Najbardziej charakterystycznym elementem jest kopuła o średnicy 50 metrów. Konstrukcja sprawia wrażenie lekkiej (mimo, że waży 700 ton).

Oglądając zdjęcia z wnętrza katedry żałuję, że nie udało nam się wejść do środka. Ceny za wstęp uniemożliwiły zwiedzanie świątyni – jak już wspominałam był to wyjazd niskobudżetowy. Przynajmniej mamy powód po powrotu. Tak właśnie się pocieszamy (w sumie pomaga). Szczegóły dotyczące godzin otwarcia katedry w poszczególne dni, a także cen za bilety można znaleźć tutaj. 

11:00 ostatni przejazd metrem ze stacji St. Paul’s do Victoria Station (linia czerwona Central: kierunek West Ruislip, przystanek w Oxford Circus Underground Station, po czym przesiadka na niebieską linię Victoria: kierunek Brixton, przystanek Victoria Station – w sumie przejazd z przesiadką zajął jakieś 20 minut). Stamtąd wzięłyśmy autobus na lotnisko (w tym samym miejscu co przystanek, w którym wysiadłyśmy po przyjeździe do Londynu – informacja z dokładnym adresem  podana jest na biletach) i zakończyłyśmy ekspresowy pobyt w Londynie.

ostatni przejazd metrem
Ostatni przejazd metrem w Londynie – powrót do Victoria Station

Po 24h mamy świadomość tego, że nie udało nam się w pełni poznać brytyjskiej stolicy. Niemniej jednak, zobaczyłyśmy najpopularniejsze symbole miasta. Komu polecamy taki wyjazd? jeśli znajdziecie w portfelu 400-450zł (koszt zależy od ceny za bilety), od zawsze chcieliście poznać brytyjską stolicę, szukacie ciekawego pomysłu na weekend I macie jedynie 26 dni urlopu, których nie chcecie ruszać TO KRÓTKI POBYT W TYM MIEŚCIE JEST WŁAŚNIE DLA WAS! Po powrocie dajcie znać, czy plan okazał się przydatny i co jeszcze – Waszym zdaniem – powinno się w nim znaleźć!